Właśnie mój Gucio zrobił mi tą niemiłą niespodziankę i przestał się ładować. Tak samo jak u Łuki23 wyświetlił mi STOP i Low Battery. Co ciekawe odpaliłem auto żeby je oskrobać - zajęło mi to może ze 3 minuty, dopiero w momencie ruszenia i zwiększenia obrotów zapiszczał i pokazał komunikat.
Po wyłączeniu całej elektroniki, świateł itd. ładowanie wróciło do normy ale tylko na chwilę, sam alternator pachniał spalenizną. Po wymontowaniu alternatora okazało się, że jest to inteligentne cudo chłodzone cieczą o 155A.
Niestety po jego wybebeszeniu rozmiar szkód okazał się duży i nieopłacalna była naprawa (samo łożysko kosztuje między 250 a 400zł) plus pozostałe elementy (diody, regulator napięcia, itd) po podliczeniu wolałem kupić regenerowany alternator za 700zł z gwarancją. W związku z tym, że auta potrzebowałem praktycznie na już musiałem takie koszta ponieść.
Myśląc jednak przyszłościowo mam pytanie, znalazłem na angielskim forum wpisy o zmianie alternatora na klasyczny- chłodzony powietrzem- o 125A. Patrząc na swój samochód śmiało stwierdzam, że nie mam full opcji. Mam klimatyzację manualną, czujniki parkowania, ESP/ASR, ABS, radio ze zmieniarką. Nie mam elektrycznego podłokietnika, nawigacji, ksenonów. Zastanawiam się w takim razie, czy alternator o mocy 125A dałby radę i wytrzymałby obciążenie. 155A montowany był głównie przez możliwość rozszerzenia o opcje dodatkowe.
Skąd taki pomysł? Wynikający z kosztów, koszt alternatora nowego jest nieziemski (zarówno 125A jak i 155A). różnica duża jest też w regenerowanych, 125A można dostać już za 300-400zł, chłodzony cieczą 155A od 700 do 1200zł. Nawet w Inter Carsie oferują towar regenerowany (np. Bosch 2.800zł).
Co Wy na to ?
Dzień majowy, słonko praży, że aż Gucia w głowę - parzy.
Włożył na nos okulary, Co tu po mnie? - w drogę stary!
Poszybował za nektarem, racząc się przyrody czarem.