op
Cześć,
Od kiedy pamiętam (ponad rok) w moim Scenicu był problem z przygasającymi światłami. Przygasały dosyć mocno przy kręceniu kierownicą, przy wolnym ruszaniu, przy załączaniu klimatyzacji, otwieraniu okien, itp. Dzisiaj nagle problem ustąpił - podczas parkowania wieczorem zauważyłem, że nic nie przygasa, mogę dowolnie kręcić kierownicą, "zdusić" silnik prawie do zgaśnięcia i nic nie przygasa. Pytanie co mogło mieć wpływ na to, że nagle problem zniknął (jeszcze wczoraj, przy wieczornym parkowaniu problem ciągle występował)?
Rzeczy jakie robiłem od wczoraj z samochodem to:
- przejechałem około 150 km w wolnym tempie (bez korków, ale średnia prędkość wynosiła 40-50 km/h) - może miałem wiecznie niedoładowany akumulator (a podczas takiej wolnej jazdy się porządnie podładował), chociaż wątpię, żeby to miało jakiś związek, bo niejednokrotnie przejeżdżałem trasy po kilkaset kilometrów i problem z przygasaniem zawsze występował.
- myłem samochód, a właściwie spłukiwałem wężem ogrodowym z kurzu - tutaj też nie widzę związku (w kontekście, że gdzieś dostała się woda), ponieważ dziesiątki razy myłem już samochód, zarówno wężem ogrodowym jak i na myjniach ciśnieniowych.
- w związku z problemem z hamulcem postojowym (opisany tutaj: https://www.scenic-forum.pl/Watek-B%C5%8...ek-hamulca) chciałem zdjąć moduł hamulca, ale z uwagi na polowe warunki, brak kanału i zbliżającą się noc zrezygnowałem z demontażu hamulca. Jedyne co zrobiłem to zdjąłem wtyczkę elektryczną od modułu i ją wyczyściłem. A może to mogło mieć jakiś związek z przygasaniem?
- więcej rzeczy nie pamiętam... ;)
Sam już nie wiem co o tym myśleć. Może ktoś z Was naprowadzi mnie na jakieś sensowne wnioski?
Od kiedy pamiętam (ponad rok) w moim Scenicu był problem z przygasającymi światłami. Przygasały dosyć mocno przy kręceniu kierownicą, przy wolnym ruszaniu, przy załączaniu klimatyzacji, otwieraniu okien, itp. Dzisiaj nagle problem ustąpił - podczas parkowania wieczorem zauważyłem, że nic nie przygasa, mogę dowolnie kręcić kierownicą, "zdusić" silnik prawie do zgaśnięcia i nic nie przygasa. Pytanie co mogło mieć wpływ na to, że nagle problem zniknął (jeszcze wczoraj, przy wieczornym parkowaniu problem ciągle występował)?
Rzeczy jakie robiłem od wczoraj z samochodem to:
- przejechałem około 150 km w wolnym tempie (bez korków, ale średnia prędkość wynosiła 40-50 km/h) - może miałem wiecznie niedoładowany akumulator (a podczas takiej wolnej jazdy się porządnie podładował), chociaż wątpię, żeby to miało jakiś związek, bo niejednokrotnie przejeżdżałem trasy po kilkaset kilometrów i problem z przygasaniem zawsze występował.
- myłem samochód, a właściwie spłukiwałem wężem ogrodowym z kurzu - tutaj też nie widzę związku (w kontekście, że gdzieś dostała się woda), ponieważ dziesiątki razy myłem już samochód, zarówno wężem ogrodowym jak i na myjniach ciśnieniowych.
- w związku z problemem z hamulcem postojowym (opisany tutaj: https://www.scenic-forum.pl/Watek-B%C5%8...ek-hamulca) chciałem zdjąć moduł hamulca, ale z uwagi na polowe warunki, brak kanału i zbliżającą się noc zrezygnowałem z demontażu hamulca. Jedyne co zrobiłem to zdjąłem wtyczkę elektryczną od modułu i ją wyczyściłem. A może to mogło mieć jakiś związek z przygasaniem?
- więcej rzeczy nie pamiętam... ;)
Sam już nie wiem co o tym myśleć. Może ktoś z Was naprowadzi mnie na jakieś sensowne wnioski?