op
Hej, witam wszystkich. Może napiszę całą historię - bo auto miało przejścia. I od razu zaznaczam - moja (niewielka) wiedza to tylko to, co słyszę od mechaników i sam sprawdzam w google. Dlatego nie jest imponująca...
Scenic II, 2004 rok, silnik 1.6 16v, bez LPG. Kupiłem 2 lata temu, z przebiegiem niecałe 160 tys. km. Po przejechaniu 200 km zsunął się pasek i wkręcił się w rozrząd od dołu - podobno tak bywa... Znalazłem osobę/ mechanika, który podjął się naprawy i po 3 tygodniach miałem auto od nowa pod domem.
W międzyczasie (chyba dokładnie po około roku) miałem kolejne problemy (pierwszy z odpalaniem i nierówną pracą, sam wymieniłem świece (po diagnostyce swoim ELM'em ;)), później jedną cewkę - ale finalnie się poddałem. drugi z dziwnym dźwiękiem - jak jechałem i przez jakiś czas auto było na równych, niewysokich obrotach... dźwięk znikał po wciśnięciu sprzęgła... nie potrafię nawet opisać tego dźwięku, ani jego umiejscowienia...). Okazało się, że pomyliłem przy cewce 1 z 4 cylindry. A dźwięk był związany z zaworem/ kołem zmiennych faz rozrządu. Że powinno się wymienić przy remoncie silnika, ale rzekomo nie chciałem ze względu na koszty... Pewnie zapytacie: finalnie wymieniony był zawór? koło? nie wiem ;) wydaje mi się, że to kosztowało (ta część) około 500 złotych. I było właściwie ok.
Przed wakacjami znowu zaczął pojawiać się problem (z odpalaniem, nierówna praca, ale sporadycznie). Zrobiłem mały serwis (tarcze, olej) i pojechałem (na wakacje). Zrobiłem 1500 km w 10 dni i to był koszmar. Rano samochód odpalał za 1, 2, czasami 3 jakby pod maską otwierały się wrota piekieł. Kolejna próba i było ładne, szybkie i ciche odpalenie, ale... po 2-3 sekundach auto gasło. Jechałem przytrzymując cały czas wyższe obroty. Pracowało ładnie, równo, ale gasło - na światłach, przy zbliżaniu się do skrzyżowania - cały czas. I tak przez 2-3 km, np. 2-3 światła... po tym czasie auto przechodzi w tryb pracy 'jak diesel', głośno, nierówno, szarpiąco. Ale jest jeden plus - nie gaśnie...
Po kolejnej wizycie dowiedziałem się, że były jakieś opiłki w zaworze zfz, że nie wiadomo co dalej i że szkoda robić... Podjechałem do innego mechanika i diagnozy jeszcze nie ma, ale coś czuję, że diagnoza podobna.
Dodam, że przebieg to 190 tys. km. Czyli od awarii po zakupie i po remoncie auto przejechało 30 tys. km, a w połowie był wymieniany zawór (albo koło), czyli zapewne 15 tys. km temu...
Cały czas mam wrażenie, że to może jakiś czujnik (położenia wału, nie wiem, nie znam się) ;) Że to jakaś 'pierdoła'. Ewentualnie, że można wymienić tę zepsutą część i biorąc pod uwagę wiek i wartość auta - uniknąć oryginału, tylko wsadzić tańszy zamiennik... Jest mi o tyle szkoda, że przed dłuższy moment jeździłem bez 'check engine', sprawna klimatyzacja, sprawny automatyczny ręczny - po prostu bajka ;)
Ciekaw jestem Waszych opinii, sugestii i podpowiedzi - włącznie z poleceniem magika (północne śląskie, południowe łódzkie, wschodnie opolskie, zachodnie świętokrzyskie) ;)
Scenic II, 2004 rok, silnik 1.6 16v, bez LPG. Kupiłem 2 lata temu, z przebiegiem niecałe 160 tys. km. Po przejechaniu 200 km zsunął się pasek i wkręcił się w rozrząd od dołu - podobno tak bywa... Znalazłem osobę/ mechanika, który podjął się naprawy i po 3 tygodniach miałem auto od nowa pod domem.
W międzyczasie (chyba dokładnie po około roku) miałem kolejne problemy (pierwszy z odpalaniem i nierówną pracą, sam wymieniłem świece (po diagnostyce swoim ELM'em ;)), później jedną cewkę - ale finalnie się poddałem. drugi z dziwnym dźwiękiem - jak jechałem i przez jakiś czas auto było na równych, niewysokich obrotach... dźwięk znikał po wciśnięciu sprzęgła... nie potrafię nawet opisać tego dźwięku, ani jego umiejscowienia...). Okazało się, że pomyliłem przy cewce 1 z 4 cylindry. A dźwięk był związany z zaworem/ kołem zmiennych faz rozrządu. Że powinno się wymienić przy remoncie silnika, ale rzekomo nie chciałem ze względu na koszty... Pewnie zapytacie: finalnie wymieniony był zawór? koło? nie wiem ;) wydaje mi się, że to kosztowało (ta część) około 500 złotych. I było właściwie ok.
Przed wakacjami znowu zaczął pojawiać się problem (z odpalaniem, nierówna praca, ale sporadycznie). Zrobiłem mały serwis (tarcze, olej) i pojechałem (na wakacje). Zrobiłem 1500 km w 10 dni i to był koszmar. Rano samochód odpalał za 1, 2, czasami 3 jakby pod maską otwierały się wrota piekieł. Kolejna próba i było ładne, szybkie i ciche odpalenie, ale... po 2-3 sekundach auto gasło. Jechałem przytrzymując cały czas wyższe obroty. Pracowało ładnie, równo, ale gasło - na światłach, przy zbliżaniu się do skrzyżowania - cały czas. I tak przez 2-3 km, np. 2-3 światła... po tym czasie auto przechodzi w tryb pracy 'jak diesel', głośno, nierówno, szarpiąco. Ale jest jeden plus - nie gaśnie...
Po kolejnej wizycie dowiedziałem się, że były jakieś opiłki w zaworze zfz, że nie wiadomo co dalej i że szkoda robić... Podjechałem do innego mechanika i diagnozy jeszcze nie ma, ale coś czuję, że diagnoza podobna.
Dodam, że przebieg to 190 tys. km. Czyli od awarii po zakupie i po remoncie auto przejechało 30 tys. km, a w połowie był wymieniany zawór (albo koło), czyli zapewne 15 tys. km temu...
Cały czas mam wrażenie, że to może jakiś czujnik (położenia wału, nie wiem, nie znam się) ;) Że to jakaś 'pierdoła'. Ewentualnie, że można wymienić tę zepsutą część i biorąc pod uwagę wiek i wartość auta - uniknąć oryginału, tylko wsadzić tańszy zamiennik... Jest mi o tyle szkoda, że przed dłuższy moment jeździłem bez 'check engine', sprawna klimatyzacja, sprawny automatyczny ręczny - po prostu bajka ;)
Ciekaw jestem Waszych opinii, sugestii i podpowiedzi - włącznie z poleceniem magika (północne śląskie, południowe łódzkie, wschodnie opolskie, zachodnie świętokrzyskie) ;)

![[-]](https://www.scenic-forum.pl/images/revision-scenic/collapse.png)